Dzieciństwo to czas beztroski. Czas, kiedy nie mamy żadnych zmartwień, nie zaprząta naszej głowy praca, rachunki do zapłacenia, dom do wysprzątania itd, itd...
Dzieciństwo to najpiękniejszy okres życia, kiedy mały człowiek odkrywa otaczający go świat.
A jaki jest najlepszy sposób na poznawanie nowego? Oczywiście ZABAWA!!!
O tym, że czasy, w jakich przyszło nam żyć zmuszają nas do pogoni za wszystkim wspominałam już tutaj. Nie będę ukrywać, że my również żyjemy w wiecznym pędzie, dni mijają po sobie coraz szybciej, jest ranek, praca, praca, praca, wieczór i koniec dnia. I tak bez końca. I nie chodzi tutaj tylko o pracę czysto zawodową, czy domowe obowiązki. Bieżący rok przyniósł nam sporo wyzwań, z którymi musimy się zmierzyć. I tym oto sposobem ja muszę godzić obowiązki mamy, wszelkie prace domowe, a czasem zawodowe (przecież mam "urlop" tak?? jaka praca zawodowa, o co chodzi??) ze studiowaniem (taa, stwierdziłam, że 5 lat studiów to zdecydowanie za mało i podjęłam studia podyplomowe, ale o tym innym razem, bo to temat rzeka). Bambinowy Tata z kolei łączy pracę zawodową z pracą przy budowie naszej chałupki, a efekt jest taki, że widujemy się rano i wieczorem.
O ile jeszcze ja w ciągu dnia mam czas na zabawy z naszym Bąblem, to zabawy z Tatą graniczą z cudem. Dlaczego?? Już Ci spieszę z wyjaśnieniem... Jak Tata rano wyjeżdża z domu, to Mała śpi, a jak wraca wieczorem do domu, to co porabia nasza latorośl? Uwaga! No przecież, że śpi.
Dlatego też, staramy się starannie celebrować każdą chwilę, kiedy wieczory uda nam się spędzić we troje. Staramy się oboje, by nasza córka dzieciństwo kojarzyła z radością, uśmiechami i zabawą. A także...z późnymi porami spania, bo kiedy w miniony weekend Zuza dopadła Tatę, to szaleli razem do tego stopnia, że Mała padła dopiero (!) o 00.30. No tak, Mamę przecież ma każdego dnia, a zabawy "tatowe" to co innego.
Miło popatrzeć na te uśmiechnięte buzie, na pełne radości i szczęścia oczy, zarówno dziecka jak i męża. Miło słuchać wzajemnego śmiania się (tego po cichu i tego w głos), pisków i chichotów.
Wtedy i w moim serduszku jest milutko, a efektem takiego wieczoru zabaw jest właśnie poniższa sesja.
Miłego oglądania!
Córeczka tatusia!
OdpowiedzUsuńNiestety gonimy.. gonimy..czasami musi zastanowić czy naprawdę to ma sens.
Dokładnie, córeczka tatusia, ostatnio coraz bardziej! :)
UsuńOjej, jaka słodka <3
OdpowiedzUsuńWERR-BLOG.BLOGSPOT.COM -> KLIK! <3
Oj, to tylko takie pozory, czasem potrafi dać nam niezły wycisk :D
UsuńInteresujący i genialny post, przede wszystkim fantastyczny blog! Masz rewelacyjne pomysły :) Na pewno będę tu zaglądać częściej! :) Posty są naprawdę przemyślane i świetnie napisane.
OdpowiedzUsuńprzesłodkie zdj <3
Obserwuje liczę na to samo i Zapraszam do siebie!:)
http://dominikax.blogspot.com/
Śliczną macie córeczkę. Słodziaczek malutki :)
OdpowiedzUsuńDziękuujemy :)
UsuńBardzo miło się czytało :) masz racje, patrząc na te wspólne uśmiechy ciche czy głośne aż serce rośnie - u mnie tak samo :) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://nieeidealnie.blogspot.com/
cieszę się, że podoba Ci się moje pisanie i zapraszam częściej :)
OdpowiedzUsuńO jeju, mała jest przeurocza!
OdpowiedzUsuńCóż, czasy sie zmieniają, ludzie się zmieniają, wszystko się zmienia. Brakuje czasu na wszystko, ale to skłania nas do celebrowania i doceniania chwil spędzonych z bliskimi! Całe życie gonimy za czymś lub za kimś, taki chyba już nasz los.
Bardzo podoba mi sie Twój styl pisania, obserwuję i będę wpadać!
buziaki x
smile-for-me-beautiful.blogspot.com
Dziękuję, jest mi bardzo miło :)
UsuńPiękna córeczka, też mam taką księżniczkę i też uwielbia tatusia, pozdrawiam całą trójkę i zapraszam do siebie na pewno nie raz wymienimy się naszymi doświadczeniami.
OdpowiedzUsuń