08 lutego

Mama na studiach

Dorosłość to bardzo specyficzny okres naszego życia. To czas kluczowy dla naszej przyszłości. Jeszcze będąc z szkolnych murach, a nawet w przedszkolnych myślimy o tym "kim będę w przyszłości?". 
Ze mną było podobnie. Już jako mały brzdąc wiedziałam doskonale, jaki zawód jest mi pisany. Dlatego też, gdy tylko skończyłam szkołę średnią wybrałam się na studia w mojej rodzinnej miejscowości. To był na prawdę zakręcony epizod mojego życia... Minęło 5 lat, edukacja dobiegła końca, pojawiła się praca. Ta wymarzona. I co dalej??



Specyfika mojego zawodu, który nawiasem mówiąc uwielbiam, polega niestety na nieustannym dokształcaniu się i ciągłym rozwoju. Stąd też wieczne wyjazdy, szkolenia, warsztaty, konferencje... 
Nie myślcie tylko sobie, że ja tu narzekam, o nie, nie! Wprost przeciwnie ja nie lubię tkwić w jednym punkcie, tylko wiedzieć więcej i więcej i więcej! Przyznaję, że odkąd zostałam mamą mocno przystopowałam. Nie tylko dlatego, że przy moim Maluchu inne zajęcia schodzą na dalszy plan, ale przede wszystkim dlatego, że nie mam już tyle czasu, co wcześniej.( tak, to szczera prawda!)
W minione wakacje stanęłam przed dość poważnym wyborem. Chociaż miałam już za sobą pięcioletnią naukę, która dała mi możliwość pracy w takim zawodzie,o jakim marzyłam, pojawiła się opcja nr 2. Studia podyplomowe. I na serio wszystko było cacy! Uczelnia ta sama, co poprzednio, to samo miasto, dojazdy bezproblemowe, ciekawe przedmioty...Ba, nawet cena dość przyjemna dla konta i nie powoduje, że muszę zamykać oczy za każdym razem, gdy sprawdzam jego stan. Zatem, gdzie jest haczyk?

Studia zaczynały się kiedy mój Bąbel miał 2 miesiące. Od początku wiedziałam, że będzie ciężko ogarnąć tyle spraw na raz. Największy sen z powiek spędzała mi jednak kwestia karmienia. No jak tu zostawić takiego małego szkraba i "zniknąć" na calutki dzień? Przecież dziecko musi coś jeść, a takie maleństwo to już z dość sporą częstotliwością. Ponieważ karmiłam od samego początku naturalnie musiałam chociaż spróbować jakoś rozwiązać ten mały-wielki problem.

I tu z pomocą przyszedł mi laktator.Zdecydowanie każda mama powinna mieć go w swoim domu! Co prawda miałam już jeden (Lovi). Używałam go regularnie, by zapewnić córce zapasy na weekendy, które spędzałam na uczelni. Tak się jednak złożyło, że firma Canpol Babies udostępniła mi laktator do przetestowania. Sprawdza się równie świetnie, co poprzedni, a nawet lepiej, bo moim zdaniem ma lepszą, mocniejszą siłę ssania. Poza tym jest lekki i łatwy w obsłudze, a w zestawie otrzymujemy również butelkę oraz smoczek, a także pojemnik do przechowywania mleka, który u mnie służy do podawania Małej obiadków i deserków. Urządzenie ma również dwie koncówki odpływu pokarmu- do butelki lub do pojemnika. Jedyny minut to brak etui, jest tylko szary, niezbyt ładny woreczek.


Canpol Babies podarowało mi również do przetestowania podkłady poporodowe i jednorazowe podkłady higieniczne. Bardzo przydatne rzeczy! Podkłady poporodowe tej firmy miałam w szpitalu i naprawdę pomogły mi w te pierwsze, najtrudniejsze dni. Z kolei podkłady higieniczne miałam okazję testować po raz pierwszy, bo do tej pory uważałam je za zbędny wydatek. Początkowo zastanawiałam się, czy nie są zbyt cieniutkie, jednak to był tylko niepotrzebny stresik. Podkłady, chociaż cieniutkie, są bardzo chłonne i delikatne. Zajmują mało miejsca, więc zmieszczą się z łatwością do każdej torebki. Sprawdzają się jako ochrona łóżeczka, do przewijania, a nawet, co widać poniżej jako nowa, ciekawa zabawka. :)






Znacie miejsce Blogosfera? Każda blogerka może uczestniczyć w programie i starać się o możliwość testowania produktów firmy Canpol Babies. Zdecydowanie polecam i zapraszam!

 

5 komentarzy:

  1. Mnie takie sprawy jeszcze nie dotyczą :D Ale córeczka śliczniutka :)
    Wszystkiego dobrego życzę i zdrówka.
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, u mnie laktator poszedł w odstawkę, moja córa jest bez smoczkowa i bez butelkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewnie też bym nie potrzebowała laktatora, ale siły wyższe mnie "zmusiły"

      Usuń
  3. Też myślę nad zakupem laktatora, więc post w sam raz dla mnie :P córeczka śliczna, ja już się mojej doczekać nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 petite-stories , Blogger