12 sierpnia

Jak ryba w wodzie, czyli maluch na basenie

Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza. Deszcz i wiatr  przywołują bardziej jesienną niż letnią aurę, jednak mamy swój sposób na walkę z chandrą, bo jak mówi znana piosenka "w czasie deszczu dzieci się nudzą".

Kiedy tylko horyzoncie pojawiają się ciemne chmury, a słupek rtęci w termometrze pokazuje liczbę zdecydowanie nie sprzyjająca letnim zabawom w mojej głowie pojawia się myśl co by tu porobić ciekawego. I ostatnio wpadł mi do głowy pewien, jak się później okazało bardzo trafiony, pomysł.

Wybraliśmy się na familijną wycieczkę na...basen! Nie będę się tu rozpisywać, jakie to wow, jakie pożyteczne dla zdrowia dziecka (i własnego również) bo o tym może poczytać każdy, kto zna się z wujkiem Google i jego możliwościami. 

Nasz wybór nie przypadkowo padł na Centrum Sportowo-Rekreacyjne Olender w Wielkiej Nieszawce. Chcieliśmy znaleźć miejsce odpowiednie dla rocznego dziecka, ale również takie, by dorosły mógł się tam zregenerować, odpocząć i znaleźć coś dla siebie. Do naszej dyspozycji był więc brodzik dla Zuzi z kolorowymi zabawkami i grzybkiem, basen sportowy, bicze wodne, wir, zjeżdżalnie,jacuzzi, a nawet łaźnia parowa i  sauna. A wszystko to w bardzo przystępnej cenie, zdecydowanie adekwatnej do ilości atrakcji. Godzina to zbyt mało, by zaliczyć je wszystkie za pierwszym razem.

Zuzia była zachwycona, nie.. ZACHWYCONA! nowym miejscem. Od razu machała rączkami i nóźkami, żeby "pływać", śmiała się do innych dzieci, podchodziła do grzybka i łapała wodę lecącą z jego kapelusza, a szum wody wcale jej nie uśpił. Szalała w wodzie 45 min, później zaś podziwiała basen na rękach u Taty.

W czasie naszej wycieczki niezbędnymi atrybutami okazały się:

-Baba i Dziadzia  ;)
- stroje kąpielowe
- ręczniki
- okrycie kąpielowe dla Zuzi (po zabawach w wodzie okryłam ją nim i spacerowała sobie jeszcze chwilę w ramionach Taty. Świetna rzecz, jak zeszłyśmy do szatni mała była już suchutka i gotowa do przebrania)
- pieluchomajtki do pływania  (u nas sprawdziła się Dada)
- zwykła pielucha na zmianę po basenie
- bidon z piciem i lekka przekąska (oczywiście dla Zuzi, chociaż po takich szaleństwach w nas wszystkich odezwał się mały głód ;)  )


Dodalibyście coś do listy? A może macie jakieś doświadczenia w podobnymi wypadami? Zachęcam do dzielenia się poniżej.











BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI SKOMENTUJESZ TEN TEKST, A JEŚLICHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO- ZAPRASZAMY NA FANPAGE'A :) 

3 komentarze:

  1. Basen to świetna rzecz u malucha, wkońcu u nas w brzuszku też był w "wodzie" więc czuje się tam cudownie. Ostatnio też się wybrałam na kryty basen z moim 8-miesięcznym Synkiem. Również był zachwycony, nie mógł odkręcić wzroku od wszystkich kolorowych świateł, ludzi, w wodzie machal rączkami i nóżkami i się śmiał. Nie pomyslałam tylko zeby zabrac tam aparat, chyba bym się bała, ze zmoczy się, zepsuje..

    Zajrzyj do mnie, dziś opublikowałam nowy post, będzie mi miło jak zostawisz po sobie ślad ;) www.MamaMagda.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Super- zabawa dla dziecka ale i dla rodziców :) czyli wszyscy zadowoleni. Świetne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super zabawa i frajda dla dzieciaków.. tych małych i tych dużych :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 petite-stories , Blogger