17 maja

Nasz zielony kącik

Ostatnie dni obfitowały w mnóstwo wydarzeń. Na uczelni terminy gonią terminy, bo zbliża się koniec semestru, więc mam pełno egzaminów, zaliczeń i przygotowywania się na zajęcia. W domu, jak to w domu, ciągle jest coś do zrobienia, nie mówiąc już o ciekawej świata córce, którą teraz stale trzeba mieć na oku (tak, tak, przechodzimy właśnie etap raczkowania i wstawania przy czym tylko się da). Jak w tym pędzie codziennego życia znaleźć czas dla siebie? Na odpoczynek, relaks, nabranie dystansu do pewnych spraw? Ja długo poszukiwałam idelanego, jak dla mnie, sposobu, a odkryłam go całkiem niedawbo, zupełnie przypadkiem. 
Jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami niewielkiej działki rekreacyjnej. No zgoda, nie my, lecz Baba i Dziadzia, jednak oni są zwykle zapracowani, więc częściej z jej uroków korzystamy my. Zawsze lubiłam tam przychodzić i spędzać czas sama ze sobą. Rozkoszować się otaczającą mnie zielenią trawy, nasycać się kolorami róż, tulipanów, żonkili. Chłonąć zapach bzu i świeżo skoszonej trawy. Słuchać szumu wody przelewającej się z dużego, glinianego dzbanka przy oczku wodnym. To zawsze był mój mały raj. Mój zakątek. Moja przystań. Przez ostatni rok jednak nie miałam okazji, by tam posiedzieć. Końcówka ciąży była dla mnie ogromnym wyzwaniem, z trudem ją znosiłam, więc ostatnią rzeczą, o jakiej wtedy myślałam były długie spacery, czy w ogóle jakiekolwiek obcowanie z naturą. Z kolei po porodzie, jak to po porodzie, pojawiły się inne obowiązki i najzwyczajniej w świecie nie było czasu, ani odpowiednich warunków na takie wyprawy. Postanowiłam to zmienić i odwiedzić zapomniane miejsce, dlatego też, z niecierpliwością godną dziecka oczekującego pierwszej gwiazdki, wyczekiwałam kiedy tylko na dłużej zagości słoneczko i ciepełko i będzie można ruszyć.

Dni mijały i mijały, jeden za drugim, ale w końcu się doczekałam. Zapakowałam Zuzę bo jej bryki, zabrałam przekąski, coś do picia, zabawki, mokre chusteczki i pieluchy czyli zestaw przetrwania dla niemowlaka ;) i ruszyłyśmy. Ciekawiło mnie bardzo jak Zuza zareaguje na nowe miejsce i tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia. I wiecie co? Była z a c h w y c o n a! Spoglądała na ptaki buszujące między drzewami, oglądała kwiaty czereśni, borówki, kolorowe tulipany. Z wielkim zaangażowanie przyglądała się źdźbłom trawy, a kiedy zawiał lekki wiaterem mrużyła śmiesznie oczy. Kiedy tak przyglądałam się jej dotało do mnie, że w taki właśnie sposób odpoczywam. Chociaż musiałam cały czas uważać na to, co robi moja córka i pilnować, żeby nie wyrwała kwiatów, nie złamała gałązki, nie zjadła trawy, a przede wszystkim nie zrobiła sobie krzywdy, to paradoksalnie właśnie to był mój czas na relaks. Kiedy nie musiałam siedzieć nad książkami, odpisywać na setki maili, odbierać dziesiątek telefonów, tylko siedziałam na trawie obserwując moje dziecko. Moje dziecko, które z rumianymi polikami, z błyskiem w oku i uśmiechem na buzi podziwiało przyrodę. 

I wiecie, co Wam powiem? Żeby odpocząć nie trzeba szukać wyszukanych czy ekstremalnych sposobów. Czasem praktycznie "pod nosem" mamy piękne miejsca, w których możemy posiedzieć, poczytać, posłuchać muzyki czy ptasiego śpiewu, a nawet pobawić się z własnym dzieckiem i samemu przez chwilę poczuć się jak dziecko. Bez wstydu, bez skrępowania, że nie wolno, że nie wypada, że dorosłym to nie przystoi. Spędźmy jednen dzień na takiej beztrosce, a na pewno wrócimy do swoich obowiązków bez marudzenia, za to z energią do pracy, uśmiechem i chęcią do działania.















-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI SKOMENTUJESZ TEN TEKST, A JEŚLICHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO- ZAPRASZAMY NA FANPAGE'A :) 

 

5 komentarzy:

  1. Oj tak zgadzam się z Tobą w tym, że każdy z nas potrzebuje chwili beztroski, dziecinnej wolności i radości i w tym, że wcale nie jest nam do tego potrzebny nie wiadomo jaki wymyślny ośrodek wypoczynkowy, zwykły ogródek, działka czy polanka potrafią sprawić, że wypoczniemy i na nowo naładujemy akumulatory!!! Pozdrawiam ciepło...zdjęcia i mała modelka cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zgadza się, skąd ja to znam czasami wystarczy wyjechać dosłownie parę kilometrów dalej aby zobaczyć zupełnie, inny świat. Naładować akumulatory. My wyjeżdżamy do naszych dziadków i też super odpoczywamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. niesłychanie mądra z Ciebie mama:). I wiesz co... tak miło się czyta każde słowo, które napisałaś ♥ łączysz słowa w taki sposób, że kiedy pisałaś o swoim szczęściu to i ja automatycznie się uśmiechałam :).
    Obserwuję :)
    zapraszam ♥

    stylowana100latka.blogspot.com - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze napisane.. lubię takie oczywiste tematy..
    Ściskamy;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze napisane.. lubię takie oczywiste tematy..
    Ściskamy;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 petite-stories , Blogger